poniedziałek, 4 stycznia 2010

Czy geniusz może mieć IQ poniżej przeciętnej?

Blog przeniesiony tutaj: http://dworaczek.blog.pl/

Inne spojrzenie na inteligencję.

Często można spotkać opinie, że Albert Einstein i Leonardo da Vinci posiadali IQ równe dwieście, lub nawet więcej.
To nie jest prawdą, gdyż nigdy nie brali udziału w testach według wzorca Mensy, a nawet ktoś zaryzykował stwierdzenie, że Albert Einstein posiadał przeciętne IQ według wspomnianego wzorca.

Można się z tym zgodzić czytając uzasadnienie takiej opinii: „testy Mensy to nie tylko skojarzenia liczbowe, ale również skojarzenia pamięciowe i spostrzegawczość, które to stanowiły słabość wielkiego fizyka. Nigdy nie nauczył się języka angielskiego pomimo długich lat spędzonych w USA i prywatnych korepetycji. Po prostu nie kojarzył słów i nie zapamiętywał ich”. Nie potrafił rozumieć procesów mechaniki kwantowej, aczkolwiek moim zdaniem czasem miał rację, kiedy na przykład nie mógł przyjąć przyczyn rozszerzania się wszechświata (wbrew większości fizyków). Niepowiązane wzorami słówka angielskie były dla niego abstrakcją skłócona z matematyką.
Zatem, czy można przypuścić, że powoli myślący uczony mógłby wypaść raczej blado w testach IQ? Czy rzeczywiście jego menowskie IQ mogło wynosić niecałe sto punktów? Podobne pytanie można zadać wielu konstruktorom, wynalazcom czy uczonym.
Menowskie testy IQ są raczej wykładnikiem sprytu i szybkiego kojarzenia, aniżeli wykładnią geniuszu.
Prawdziwa inteligencja powinna przedłożyć się na myślenie kreatywne i skuteczne rozwiązania charakteryzujące się oryginalnością. Te cechy ludzkiego mózgu nie mają odpowiednio precyzyjnej nazwy i łączą w sobie szereg pojęć dotyczących inteligencji (kognitywistyczna, abstrakcyjna lub syntetyczna oraz wyobraźnia)
Nawet wysoko rozwinięte zespoły wspomnianych cech nie mogą zapewnić ich posiadacza, że któregoś dnia wykrzyknie - Eureka!. Nie wystarczy być skrzyżowaniem szachisty z malarzem i fizykiem, aby wymyślić dobry wynalazek, czy sformułować ciekawą tezę.

Poznałem pewnego mechanika, który nie skończył szkoły średniej z powodu trudności w nauce, tymczasem miał na swoim koncie kilka wniosków patentowych, a jego niewielki warsztat jest kwintesencją pomysłowości. Kiedyś prosił mnie o jakieś wyjaśnienia z dziedziny astronomii, ale nie potrafił pojąć prostych praw rządzących wszechświatem. Natomiast widział obraz wnętrza pracującego silnika z najmniejszymi szczegółami współpracujących podzespołów i głośno wygłaszał opinie o błędach konstruktorów niemieckich dotyczących sterowania rozrządem, czy chłodzenia cylindrów niezbyt udanym obiegiem płynu chłodniczego pomimo stosowania dobrej pompy.
Tacy ludzie jak wynalazcy, odkrywcy, twórcy naukowych teorii, stratedzy i im podobni są skarbem narodu, nie można ich ignorować i należy im szczególnie pomagać.
Dobrą stymulacją rozwoju techniki są konkursy na rozwiązania, coraz częściej ogłaszane przez korporacje dopuszczające głos amatorów w tworzeniu nowych koncepcji. Dodatkową zaletą tych konkursów jest tania reklama produktów, gdyż niejednokrotnie wartość nagród jest znacznie niższa od wartości marketingowej takich zabiegów.

Wyłaniając szczególne zdolności różniące "tych z iskrą bożą" od innych można skonstruować prawidłowy test na inteligencję. Nie posiadamy odpowiedniej wiedzy o wykształcaniu tych szczególnych cech, więc jedyna metoda wykonania odpowiedniego testu nie może być racjonalnie zaprojektowana przez specjalistów.
Taki test powinien powstać poprzez analizę materiału badań pochodzących bezpośrednio od genialnych wynalazców czy teoretyków . Problem tkwi w tym, że genialnych ludzi jest niewielu ale i ich prawidłowa selekcja może okazać się trudna, gdyż w procesie kreacji zdarzają się pewne nieprawidłowości – takie „plewy w ziarnie”. Te plewy to na przykład „szczęśliwy przypadek” i „nieumyślne podejrzenie jakiegoś rozwiązania”. Co to oznacza?
Czasami stoi przed nami trudny problem, szukamy rozwiązania i już zamierzamy się poddać, gdy magle obserwując naturę czy inne dziedziny nauki - rozwiązanie przychodzi samo – wystarczy mieć nieco szczęścia. Takim przykładem może być zastosowanie promieni X. Opisane przez pewnego studenta profesorowi Wilhelmowi Röntgenowi spostrzeżenie przenikania promieniowania X przez tkanki ciała, zostały wykorzystane przez uczonego praktycznie. Okazało się, że promienie X rozbijają halogenki srebra podobnie jak czyni to światło we wnętrzu aparatu fotograficznego na kliszy. Chociaż promienie X nie są załamywane przez obiektyw, ale dzięki temu, że rozchodzą się prostoliniowo można sporządzić zdjęcie wnętrza ciała człowieka czy innych ciał dzięki ich przenikliwości.

Nauka jest jak pęczniejąca bańka, wolno dojrzewa i nagle pęka. Jeśli nie Einstein – to z całą pewnością ktoś inny byłby sformował równanie opisujące zależność energii i masy, to nie Einstein był pierwszy, który zauważył taką zależność.
Dobrym przykładem pęczniejącej bańki może być wynalazek fotografii dokonany przez trzech wynalazców nie znających siebie i żyjących w różnych krajach. Patent i sławę otrzymał tylko jeden z nich i wcale nie ten pierwszy.

Na polu wykorzystania twórczych zdolności ludzkiego mózgu jest wiele do zrobienia. Moja skromna wiedza na ten temat wynika również z eksperymentów, które przeprowadzałem na sobie samym. Skuteczność inteligencji własnej można znacznie zwiększyć odpowiednimi technikami, ale skuteczność ma niewiele wspólnego z „mensjańskim” IQ, które pozostaje na tym samym poziomie.
Naukowcy nie lubią genialnych amatorów, ale mają ku temu pewne podstawy, gdyż wśród milionów natchnionych szaleńców jest niewielu tych „wybranych”.
Scientific American's edycja: "The Amateur Scientist" ukazuje jak olbrzymie jest (na ogół niewykorzystane) zaplecze geniuszu wśród amatorów, ale system murów wybudowanych przez instytucje zawęża możliwości swobody twórczej dla tych „wybranych z iskrą bożą”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz